czwartek, 20 października 2011

COLDPLAY - MYLO XYLOTO (2011)


Jestem właśnie po pierwszym przesłuchaniu najnowszej płyty COLDPLAY - MYLO XYLOTO. Nie będę ukrywał że fanem Coldplaya jestem od zawsze i czekałem na ten album z ogromnym zniecierpliwieniem. Dużą zaletą brytyjskiej formacji jest fakt że każda z ich płyt to całkiem inna historia, fajnie że tak jest i tym razem. Po trzech latach oczekiwania dostajemy porcję świeżości jaką daje płyta "Mylo Xyloto". Ważne jest również to że chłopaki z Coldplay mimo wszystko nie odeszli od motywów (za które ja osobiście ich uwielbiam!) które przez lata charakteryzowały ten zespół. Fani tego zespołu nie będą mieli problemu aby je wyłapać. 


Nie licząc singli "Every teardrop..." oraz "Paradise", zapadły mi w pamięć takie utwory jak "Charlie Brown", "Hurts Like Heaven", "Major Minus" czy 00:43 sekundowy "Mylo Xyloto" który uważam za doskonałe intro wprowadzające w klimat barwnej i nasączonej kolorami płyty. Bardzo ciekawy byłem utworu "Princess of China" który został nagrany w duecie z barbadoską pięknością - Rihanną. Utwór ten uważam za bardzo ciekawy choć w moim przekonaniu bardziej przypomina twórczość Rihanny niż Coldplay. W moim odczuciu utworami słabymi są "Don't let it break your heart" oraz "Up in Flames". Nie przemówiły do mnie w ogóle. Brakowało mi na tej płycie również stonowanego utworu w klimacie ostatnich 18sekund piosenki "U.F.O". 


Utwór "Up With the Birds" kończący przygodę z albumem "Mylo Xyloto" przypomniał mi klimat płyty "A Rush Of Blood To The Head" i uważam go za najbardziej coldplayowy utwór z tej płyty. Z ostateczną oceną poczekam jednak aż przesłucham "Mylo Xyloto" kilka razy. W moim odczuciu, w moim przekonaniu "Mylo Xyloto" jest dobrym albumem i Coldplay po raz kolejny odwalił kawał dobrej roboty.

sobota, 25 czerwca 2011

Człowiek umiera, legenda nie.

,,Był sobie Król"

Codziennie człowieka spotykają różne sytuacje. W dzisiejszych czasach wiele z nich przechodzi nam koło nosa. Ciągła gonitwa, brak czasu, własne problemy. Są jednak takie, koło których nie możemy przejść obojętnie. Które nami wstrząsają, doprowadzają że się nad nimi zastanawiamy, dokonujemy pewnych refleksji. Do tej kategorii mogę z pewnością dodać śmierć niekwestionowanego Króla popu, Michaela Jackson'a która miała miejsce 25 czerwca 2009 roku. Człowieka który swoją muzyką, swoim podejściem i ogromnym sercem zjednoczył miliony. Jak to możliwe aby przy tak ogromnej popularności, nie mniejszej ilości pieniędzy i wrogów, człowiek ten nie dał się zepsuć i pozostał skromnym, normalnym człowiekiem. Patrząc z zewnątrz i wewnątrz na show biznes uważam to za ewenement klasy światowej.


Michael jest też przykładem że w dzisiejszych czasach każdą osobę publiczną można zmieszać z błotem i zrobić z niej największe ścierwo. Przecież nudno tak wciąż było pisać że artysta co chwilę angażował się w co raz to nowsze akcje charytatywne, że jego muzyka pomagała ludziom, temat przecież słaby. O wiele lepiej sprzedawałyby się nakręcane skandale, i na tym w pewnym momencie skupiali się wszyscy. Pamiętam nawet że swego czasu modne było obrażanie i śmianie się z Michaela, (tak jak modne było wielbienie go tuż po śmierci). A to że nos mu odpadł, a to że jak to możliwe że był "czarny" a teraz jest "biały"?!. W chwili śmierci uwielbiali go wszyscy, a każdy na jego śmierci szukał interesu i sposobu na zarobienie pieniędzy. To było strasznie słabe, nie na takie odejście zasługiwał Król Popu...


Uwielbiam wracać do twórczości Jacksona. Takich utworów jakie on tworzył, śmiało można stwierdzić nie będzie już nigdy. Kiedy porównuje utwory Michaela a np. Lady Gagi która odnosi teraz ogromne sukcesy, przypomina mi się reklama o turbodymomenie który zawstydza. W tej roli widzę właśnie Michaela który zawstydza swoją twórczością obecne "gwiazdy" którym sodówka poprzestawiała w głowach... "Bad", "Smoth Criminal", "Billy Jean", "Beat It", "Black or White", "Thriller" to oczywiście pozycje które są nie z tej ziemi. W moim przekonaniu nie ma dobrej imprezy jeżeli w playliście nie ma któregoś z tych utworów. Nie można jednak zapominać o takich gigantach jak "They don't care about us" w wersji więziennej która po prostu miażdży. Chwytający za serce "Man in the mirror", "Human nature" czy "Dirty Diana".


Pisząc tą notatkę w moich głośnikach leci archiwalna, trzygodzinna audycja pt. "Pożegnanie z Michaelem Jacksonem" którą razem z prezenterem a zarazem moim przyjacielem Borysem Baranowskim mieliśmy okazję przeprowadzić na antenie Radia Mysłowice.FM na kilka dni po śmierci legendy. Na samym jej końcu zamiast pożegnania podsumowałem kim dla mnie był Michael Jackson. Uważam również że dla każdego fana jakiegokolwiek środowiska muzycznego, to ogromny zaszczyt że mogliśmy żyć w czasach jego twórczości.


"Dla mnie był on idolem lat dziecięcych, idolem wieku dojrzewania, i lat młodzieńczych, zostanie idolem dorosłego życia, Michael był wyjątkową osobą która zostanie zapamiętana przez wszystkich na wiele wiele lat. Człowiek umiera... jego legenda nie".

marcel sobota



środa, 30 marca 2011

kRock do przodu!

26.03.2011 w Mysłowicach z inicjatywy Mietalla Walusia, Miejskiego Centrum Kultury, Telewizji "Ta Wizja" odbył się I-wszy Ogólnopolski Przegląd Zespołów Rockowych "kRock do Przodu", którego miałem ogromną przyjemność być gospodarzem i opiekunem. Do finału zakwalifikowały się zespoły: Opcji jest Wiele, Aston Martini, Lee Monday, Bloo, Lord oraz Be Righ Back.


Nagroda Główna, o którą ubiegali się uczestnicy, to zarejestrowanie w profesjonalnym studiu nagrań 3 piosenek; jedna z nich zostanie wybrana jako singiel, do której będzie wyprodukowany teledysk. Pozostałymi nagrodami były: kilkunastominutowy reportaż o zespole, profesjonalna gitara elektryczna, koncert w jednej z rozgłośni radiowych na Śląsku.

Spośród wszystkich zespołów największe wrażenie na jury zrobił zespół LEE MONDAY, który dostał praktycznie cały pakiet. Gitarę elektryczną z rąk Mietalla Walusia otrzymał Daniel Kurtyka z zespołu LORD (który rzeźbił solóweczki aż miło było patrzeć :)) (PS: Fajną mam minę, co? ;P)



Na obóz muzyczny pojedzie Kornelia Musioł z zespołu Be Right Back, nagrodę ufundowała Firma Kompas z Gdańska.

Po ogłoszeniu wyników, miałem przyjemność po raz kolejny w swoim życiu zaprosić na scenę zespół PENNY LANE, który zaprezentował licznie zgromadzonej publiczności kawałki ze swojej najnowszej płyty - "Spacer po Linie", jak i również troszkę starsze utwory z debiutanckiej płyty. Na basie Mietalla Walusia zastąpił inny świetny muzyk, Robert Zając. Spośród wszystkich nowych utworów największe wrażenie zrobiły na mnie utwóry "Jeśli uwierzysz", "Magiczne Słowa" oraz "Retrospekcja". Pozytywna i luźna atmosfera jaka panowała podczas koncertu dodawała odpowiedniego klimatu. Końcowy utwór Champagne Supernova w wykonaniu Penny'ego pozamiatał dosłownie wszystkimi :).

PENNY LANE - MAGICZNE SŁOWA -

ZDJĘCIA UMIESZCZONE W TYM WPISIE ZOSTAŁY WYKONANE PRZEZ FIRMĘ "RUMBURAK PROdukcja"

piątek, 25 marca 2011

Piątkowy dzień z COLDPLAY + Reanimacja bloga


Od ostatniego wpisu minęło chyba ze sto lat. Przynajmniej w moim odczuciu. W dzisiejszy, piątkowy dzień zmotywowany przez wykładowców mojej uczelni, poświęciłem chwil kilka na odkurzenie mojego bloga. Czas najwyższy doprowadzić go do stanu użyteczności...

Najczęściej kiedy mam dobry humor odświeżam sobie moje ulubione kawałki Coldplay. Większość z nich pochodzi z b-side'ów albo (choć szczerze nie wiem czemu?!) w ogóle nie znalazły się na żadnym krążku. Pamiętam że pierwszy raz trafiłem na nich w 2005 roku, w momencie gdy na półkach sklepowych pojawiła się płyta "X&Y". Prawdę mówiąc do tego zespołu zabrałem się od przysłowiowej "dupy strony". (Od ostatniego do pierwszego albumu). 

Ich twórczość urzeka mnie dzięki temu, że nigdy nie wiem czego mogę się po nich spodziewać w najnowszej płycie. Zawsze mnie czymś zaskoczą, a każda płyta to inna historia, inna bajka. Z niecierpliwością (podobni ejak Wy :)) wyczekuję najnowszej płyty która ma (podobno) ukazać się w tym roku.

Kończąc dzisiejszy wpis, ciekawy jestem która płyta zrobiła na Was największe wrażenie. Która podoba Wam się najbardziej, i za co? :) Zadanie nie jest wcale łatwe, a jest z czego wybierać...

- "Parachutes" (2000)
- "A Rush Of Blood To The Head" (2003)
- "A Rush Of Blood To The Head B-SIDE" (2004)
- "X&Y" (2005)
- "Castles" (2006)
- "Viva la Vida or Death and All His Friends" (2008)

wtorek, 26 stycznia 2010

65-letni Jimmy Page trzyma się świetnie

"Gdybym teraz zakładał zespół, chyba nie zapraszałbym drugiego gitarzysty" - mówi były gitarzysta Led Zeppelin.

Dla większości fanów jest najwybitniejszym – może za wyjątkiem Jimi Hendrixa – gitarzystą w historii rocka. Jest też największą gwiazdą "It Might Get Loud", filmu dokumentującego spotkanie trzech wielkich gitarzystów reprezentujących różne generacje rocka.
– Nie jestem żadnym bohaterem gitary – podkreśla skromnie Jimmy Page. 65-letni, siwowłosy muzyk, z którym rozmawiam w londyńskich biurach Gibsona w otoczeniu nowiutkich, błyszczących sześciostrunowych instrumentów, uważa, że na takie miano zasługuje nieżyjący założyciel Gibsona, wynalazca i pionier muzyki elektrycznej Les Paul. – Nie potrafię wyobrazić sobie ważniejszej ikony świata gitary od tego wielkiego muzycznego geniusza, który zmienił to, co zastał, i nadał muzyce nowy kierunek. On właśnie jest dla mnie gitarowym bohaterem...

Zapraszam do przeczytania całego, świetnego artykułu.. link poniżej :)
oraz
moja ulubiona solóweczka :)

Źródło: http://muzyka.onet.pl/10174,1594292,0,1,wywiady.html

sobota, 23 stycznia 2010

Day Two.. [02]

Gdzieś w 2008 roku przez stronę Myspace usłyszałem coś takiego jak "KLIMT". Nie ukrywam że utwór który link zamieszczam poniżej sprawił że odnowiłem swoją miłość do tego gatunku muzycznego. Nie wiem czy czytaliścię ostatnią notkę i posłuchaliście utworu ,,Kod Marzeń" ale ,,Heaven" to pozycja z którą musicie się zapoznać. Ciekawy jestem waszego zdania co do "Klimt'a". Dla mnie, świetny projekt.

piątek, 22 stycznia 2010

Day One.. [01]

Witam wszystkich którzy trafili tu z przypadku lub z polecenia. Cieszę się bardzo że jesteście. Bardzo liczę na waszą obecność i nawiązaną współpracę. Nazywam się Marcel Sobota, i jestem prezenterem radiowym. Obecnie mieszkam w Mysłowicach i pracuje w Radiu Myslowice.fm, i już z tego miejsca serdecznie zapraszam wszystkich na moją audycję "Empe3 na Dwóch" którą mam przyjemność prowadzić z perkusistą Myslovitz - Wojtkiem "Lalą" Kuderskim (21:00 - ŚRODA).

W obecnej chwili mam mnóstwo czasu i postanowiłem część z niego poświęcić na rzeczach które kiedyś zaniedbałem, opuściłem.. bądź właśnie z braku czasu nie zrobiłem. Jedną z tych rzeczy jest właśnie ten blog. Już od dosyć długiego czasu chciałem stworzyć sobie takie swoje muzyczne pudełeczko w którym umieszczałbym sobie jakieś "perełki". Niby prosta sprawa, co nie?

Nie koniecznie :). Nigdy nie stroniłem od muzyki komercyjnej którą można słyszeć w radiach, w telewizji, reklamach, serialach. Uważam jednak że to wcale nie sztuka coś takiego znaleźć. Coś, co na dobrą sprawę podane mamy na dłoni. Fajna sprawa jest wyszperać coś, czego nikt w okół nie słyszał, a jak już to bardzo wąskie grono. Czasami jest to żmudna robota, bo nie oszukujmy się.. Niektóre zespoły są garażowe, offowe.. nie bez przypadku. Są jednak też takie które swoją muzyką Cię po prostu zarażą, a nie słychać o nich nic. Na takich zespołach chciałbym się skupić.

Myślę że codziennie będę umieszczał notkę z jakimś utworem danego zespołu a swoje przemyślenia będą w niej zawarte. Nie ukrywam że bardzo liczę również na wasze komentarze, propozycję.

Wszyscy dobrze wiemy.. że cała zabawa jest wtedy, kiedy jest nas dużo i coś się dzieje. :)

Klimt - Kod Marzeń

http://w858.wrzuta.pl/audio/9eMYSGPAAd6/klimt_-_kod_marzen