Jestem właśnie po pierwszym przesłuchaniu najnowszej płyty COLDPLAY - MYLO XYLOTO. Nie będę ukrywał że fanem Coldplaya jestem od zawsze i czekałem na ten album z ogromnym zniecierpliwieniem. Dużą zaletą brytyjskiej formacji jest fakt że każda z ich płyt to całkiem inna historia, fajnie że tak jest i tym razem. Po trzech latach oczekiwania dostajemy porcję świeżości jaką daje płyta "Mylo Xyloto". Ważne jest również to że chłopaki z Coldplay mimo wszystko nie odeszli od motywów (za które ja osobiście ich uwielbiam!) które przez lata charakteryzowały ten zespół. Fani tego zespołu nie będą mieli problemu aby je wyłapać.
Nie licząc singli "Every teardrop..." oraz "Paradise", zapadły mi w pamięć takie utwory jak "Charlie Brown", "Hurts Like Heaven", "Major Minus" czy 00:43 sekundowy "Mylo Xyloto" który uważam za doskonałe intro wprowadzające w klimat barwnej i nasączonej kolorami płyty. Bardzo ciekawy byłem utworu "Princess of China" który został nagrany w duecie z barbadoską pięknością - Rihanną. Utwór ten uważam za bardzo ciekawy choć w moim przekonaniu bardziej przypomina twórczość Rihanny niż Coldplay. W moim odczuciu utworami słabymi są "Don't let it break your heart" oraz "Up in Flames". Nie przemówiły do mnie w ogóle. Brakowało mi na tej płycie również stonowanego utworu w klimacie ostatnich 18sekund piosenki "U.F.O".
Utwór "Up With the Birds" kończący przygodę z albumem "Mylo Xyloto" przypomniał mi klimat płyty "A Rush Of Blood To The Head" i uważam go za najbardziej coldplayowy utwór z tej płyty. Z ostateczną oceną poczekam jednak aż przesłucham "Mylo Xyloto" kilka razy. W moim odczuciu, w moim przekonaniu "Mylo Xyloto" jest dobrym albumem i Coldplay po raz kolejny odwalił kawał dobrej roboty.